środa, 17 kwietnia 2013

świat wg Lucy

I cały świat będzie ulicami. I wszyscy będą mieć auta. I będą same wyścigówki! A ja będę miała najszybszą wyścigówkę! A Hugo... najwolniejszą. I dzieci będą się lodziły dolosłe a dolośli będą dziećmi...
– Ale jak się zmieszczą dorośli w brzuchach mam, które ich będą rodzić?
– Po plostu będą od lazu duzi, będą sami dolośli.. duzi i mali.. I ja będę o wszystkim decydowała! I będzie mi wszystko wolno. Bo nie będzie w ogóle takiego słowa: nie wolno. Ani słowa "źle", ani "nie". W ogóle nie będzie takich słów. I ja będę wsystkiego zablaniać dolosłym, a sobie na wszystko pozwalać.
– Na przykład na co?
– Na jedzenie słodyczy. Będę się objadać słodyczami! 
To chyba ci się wszystkie zęby popsują od takiego jedzenia.
– Nie, bo nie będzie zębów. Nikt nie będzie miał zębów.. albo będą zęby żelazne, które się nigdy nie psują!

Ot, spontaniczna wieczorna imaginacja, zrodzona z hamowania na pooranej zimą jezdni i blasku reflektorów. Początek niewinny i przewidywalny, bo przecież już od paru miesięcy Lucy upiera się przy wizji przyszłej kariery kierowcy rajdowej, a największym jej zmartwieniem jest, czy aby będzie szybsza od Hugo (przedszkolny kolega który ma podobne plany na życie). Ale po chwili wyścigi przestały mieć znaczenie a skrzydła fantazji poniosły Lucy dalej niż się spodziewałam.

Już kiedyś powiedziała mi, że fajnie, gdyby dzieci się rodziły dorosłe. Jednakże nie rozwinęła tematu, a ja nie połapałam się w czym rzecz. Teraz okazuje się, że o samostanowienie idzie, o władzę i... o słodycze. Pomimo wszystkich moich starań, by gros decyzji zostawiać Luśce i o możliwie wielu sprawach postanawiać wspólnie – nieuniknione są sytuacje konfliktowe, chwile przejmowania przeze mnie pałeczki, kiedy to ja mówię: co i jak. Może więc te, zrodzone wówczas, malutkie, pojedyncze frustracje nawarstwiają się, tworząc pożywkę dla wzrostu rewolucyjnych myśli? A może to po prostu kolejna odsłona buntu.. – bunt czterolatka..? Albo filozoficzno-niewinne zagwozdki z serii "co by było gdyby"?

Na co dzień wydaje mi się, że tak cudownie nad sobą panuję i tak wspaniałomyślnie nie nadużywam rodzicielskiej władzy. Że podchodzę z szacunkiem do Lucy, jako do Osoby przede wszystkim, nie zaś dziecka. A jednak może za dużo "nie wolno" mimochodem wymyka mi się z ust? Może w tonie głosu, w spojrzeniu, w doborze słów wciąż za wiele jest nieuświadomionego do końca despotyzmu i autokracji?

Byłam w podobnym wieku, kiedy Tata, za pomocą magnetofonu UNITRA, uwiecznił mój cienki głosik nucący "Natychmiast marsz do łóżka". Ten tekst (wiersz Danuty Wawiłow, na podstawie A. Kusznery) będzie tutaj jak znalazł:

Gdy już dorosłym będę panem
to się okropnie ważny stanę.
I przyjdą do mnie moje dzieci,
i szepną mi do uszka:
– Tatusiu, można iść do kina?
Zapytam:
– Która to godzina?
Ostatni raz wam przypominam!
W tej chwili marsz do łóżka!
...


;)

sobota, 6 kwietnia 2013

Anioł

Tak się składa, że wpadłam dziś prosto na Ojca E.

To niesamowite, tak po prostu wpaść na kogoś Nieuchwytnego, kogoś do Kogo ustawiają się wielogodzinne kolejki, kogoś kto wcale nie wygląda, jakby w ogóle stawiał kroki poza murami klasztoru.

Nie podejrzewałam go o tak raźny, dziarski chód. Niemal zgięty wpół, w odpowiedzi na pozdrowienie uniósł wysoko głowę i uśmiechnął się do mnie pogodnie, zza długiej siwej brody.

- To Ojciec tak sam?... Do Klasztoru wraca? - dałam wyraz swojemu zaskoczeniu, że ten oto nieprawdopodobnie stary, schorowany człowiek, sam jeden maszeruje ulicami miasta.
- Nie do klasztoru, do tramwaju idę, bo muszę jechać (...)
I nie jestem sam, zawsze mam ze sobą swojego Anioła.



Zabawne, że zamartwiałam się o Świętego. Ja, z moim pokręconym życiem i Aniołem zgubionym nie wiadomo gdzie i kiedy.

wtorek, 2 kwietnia 2013

zima

Droga do przedszkola, nasza micra przedziera się przez zasłony śnieżnej mgły. Intonuję:

- Zima, zima, zimaaa...
- Nie mamo! Nie śpiewaj o zimie!
- Czemu?
- Bo już nigdy sobie nie pójdzie. Zaśpiewaj o lecie.

Jeśli nawet czterolatka, nie może już znieść widoku śniegu i marzy o lecie, to NAPRAWDĘ znaczy, że już czas pakować manatki zimo!