piątek, 18 lipca 2014

latanie

"Przygody Piotrusia Pana" to lekko przerażająca lektura. Podczas czytania wielokrotnie byłam zmuszona używać wybiegów typu nagły atak kaszlu, pomylenie akapitu czy też absolutna potrzeba wypicia łyka wody - kreatywna cenzura była wskazana. Ale koniec końców dobrnęłyśmy wspólnie z Lucy do końca i odetchnęłam z ulgą.

- Lucy, a ty byś odleciała z takim Piotrusiem Panem?
- Nie, mamo. Nie odleciałabym, nie zostawiłabym ciebie.
- A nie chciałabyś sobie polatać?
- Polatałabym z nim ale tylko w pokoju... no może w ogrodzie, ale wtedy zostawiłabym ci karteczkę że wyleciałam tylko do ogrodu i zaraz wracam. 

Uff, odetchnęłam. A po chwili zrobiło mi się jeszcze bardziej miło.

- Mamo, przecież razem mogłybyśmy polatać z Piotrusiem!

Tak właściwie, chyba nie miałabym nic przeciw :)

niedziela, 6 lipca 2014

na dobranoc

Opowiastka wymyślona ot tak. Spontan tuż przed zaśnięciem. Bo czasem role się odwracają – dziecko opowiada bajki na dobranoc swojej mamie (a ta nie nadąża z notowaniem)

Raz Pani Gwiazdka, o nazwie Koroniazdka, poszła na spacerek i spotkała kartofelek. Kartofelek wtoczył się jej pod buciki, buciki się ubrudziły. I musiała włożyć szpilki. Szpilki były za wysokie więc założyła buty na niskich obcasach, w srebrne gwiazdki. Szła sobie a gdy zobaczyła góry chciała się na nie wspiąć. Jadła sobie jabłuszko i spotkała Śnieżnego Potworka. On zjadł jej jabłuszko a ona uciekła pod śnieżne łóżko. A to łóżko było zaczarowane i ożywiło się w konia. Miało na imię Łóżkokoń. A on wiecie co zrobił? Wierzgnął i Gwiazdkę wyrzucił prosto na czubek góry! – Ratunku! Zraniłam sobie promyczek – zawołała Gwiazdka. I przyszła Śnieżna Owieczka – Bee beee! Zakleję ci plasterkiem z wełny – i zakleiła plasterkiem ze śniego-wełny. I ta Gwiazdka ułożyła z chmurek schody po których weszła na niebo i tam zaświeciła bo już był wieczór! 

:)