niedziela, 3 marca 2013

sąsiedzi

Lucy śpi dziś bardziej spokojnie niż wczoraj, za to rozrywki dostarczają mi niezidentyfikowani sąsiedzi, którzy właśnie po raz piąty w ciągu ostatnich dwóch godzin odśpiewują uroczyste Stolat. Każda kolejna wersja jest bardziej głośna i ku mojemu nieustannemu zdumieniu – jeszcze bardziej entuzjastyczna od poprzedniej.

Zaczynam już wścibsko kalkulować czy to moja klatka, czy ta obok, piętro wyżej a może dwa...? Sięgam pamięcią wstecz, odświeżając wspomnienia swoich osobistych celebracji i nijak nie mogę doszukać się choć jednej, którą dałoby się postawić naprzeciwko tej z góry, jako godnego rywala. Z pewną zawiścią muszę przyznać – chyba nikt nigdy, tak donośnie i po wielekroć nie cieszył się z powodu rocznicy moich narodzin..!

A może "zakatarzona matka" to jakiś stały filar tej grupy upierdliwych sąsiadek, co mają w zwyczaju okładać kijem od szczotki własny sufit, a tym samym podłogę szczęśliwców, którzy poważyli się cieszyć zbyt głośno?

O, a teraz ktoś na podwórku (jeśli można tak zaszczytnie nazwać osiedlowy skwer) donośnie krzyczy CRAAACOOOVIAA...

2 komentarze:

  1. och, jak się cieszę, że Cię tutaj odnalazłam! uwielbiałam 'Lucy', zwłaszcza, że jesteście kilka kroków przed nami (moja córka jest o 9 miesięcy młodsza od Twojej) i niejako 'oświetlacie nam drogę'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo nam miło :) nie sądziłam, że ktoś nas jeszcze pamięta! jak nas znalazłaś w takim razie? tego bloga w żaden sposób nie udostępniałam, tak nieśmiało tu zaczynam na uboczu, póki co badając czy starczy czasu i weny... Pozdrawiamy ciepło :)

      Usuń